niedziela, 19 stycznia 2014

4 ,,Prawda''

Przetarłam leniwie swoje oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nadal nie wierzyłam, że tutaj jestem, czuję się... Potrzebna? Lubiana? Akceptowana? Te wszystkie uczucia kumulują się we mnie, ale to są dobre emocje w końcu wiem, że komuś na mnie zależy, przynajmniej na razie, do póki nie dowiedzą się prawdy...

* Perspektywa Nialla *

Nieprzytomny wychodzę z pokoju i przechodząc obok pokoju Victorii nadsłuchuję czy dziewczyna śpi spokojnie. Cisza. Powolnym krokiem schodzę po schodach i kieruję się do kuchni z zamiarem zrobienia sobie śniadania, kiedy do moich nozdrzy dostaje się słodki zapach naleśników. Zupełnie już obudzony szybkim krokiem wpadam do pysznie pachnącego pomieszczenia i patrzę na osobę stojącą przy kuchence. Z niedowierzaniem mrugam kilkakrotnie oczami, ale przede mną nadal stoi dziewczyna wesoło nucąca coś pod nosem. Najwidoczniej nie usłyszała jak wchodzę do kuchni.
-Dzień dobry.- mówię z uśmiechem spoglądając na Victorię stojącą na przeciwko mnie w nowych ciuchach.
-Cześć Niall.- patrzy na mnie wesoło po czym wraca do smarzenia naleśników.
-Harry się ucieszy kiedy zobaczy tą bluzkę.- uśmiechnąłem się.- lubi koty.- wyjaśniłem szybko.- Wow Victoria wyjdź za mnie, ale tu pięknie pachnie.- zachwyciłem się.
-Dziękuję.- odpowiedziała cicho nie odwracając wzroku od patelni.- Proszę.- podała mi talerz po brzegi wypełniony naleśnikami z czekoladą i bitą śmietaną.
-Dziewczyno kocham cię!- zawołałem wpychając pierwszego do buzi. Zatrzymałem drugiego w połowie drogi kiedy zauważyłem, że dziewczyna lekko się zmieszała, a z jej twarzy znikł uśmiech.- Ej co jest?- przyjrzałem się jej na co ona szybko odwróciła się do mnie tyłem.
-On też tak mówił.- szepnęła po czym opuściła pomieszczenie.




* Perspektywa Victorii *

Wyszłam szybko z kuchni nie zwracając uwagi na zaciekawione spojrzenia chłopaków. Weszłam do ''swojego'' pokoju i osunęłam się po drzwiach na podłogę. Schowałam twarz w dłoniach, nie potrafiłam ukrywać już dłużej emocji. Te wszystkie cudowne chwile spędzone z nim powróciły do mnie. Kocham Cię
Te słowa tak bardzo cieszą ale wystarczy chwila nieuwagi żeby potrafiły jeszcze bardziej zranić...

* Perspektywa Louisa *

Wszedłem szybko do kuchni gdzie przy stole siedział Niall. Miał nieobecny wyraz twarzy i patrzył w jakiś punkt przed siebie.
-Co ty jej zrobiłeś?- próbowałem mówić spokojnie, ale nie byłem zbytnio pewny czy mi się to udało.
-O co ci chodzi Lou?- spojrzał się na mnie pytająco.
-Jak to o co? Victoria wybiegła z tej kuchni jak jakaś poparzona, a ty się pytasz o co chodzi?!- podniosłem lekko głos.
-Powiedziałem tylko, że ją kocham.- wyszeptał blondyn, a ja spojrzałem na niego z szokiem.
-Niall ty ją znasz jeden dzień i powiedziałeś jej, że ją kochasz?! Przecież to jest idiotyczne.- on się tylko zaśmiał pod nosem i poprawił się na krześle.
-Słuchaj Lou, mi nie chodziło o dosłowne Kocham Cię, zrobiła dobre naleśniki i tak powiedziałem, ona później zrobiła się jakaś smutna. Spytałem ją co się stało powiedziała tylko On też tak mówił- zacytował.-Później po prostu wyszła. Na prawdę nie wiem co się stało Louis.- powiedział to z takim przejęciem.
-Wierze ci. Pogadam z nią ok?- odezwał się Harry, który dotychczas stał cicho opierając się o blat.
-Możesz?- spytałem niepewnie.
-Jasne.- uśmiechnął się i wyszedł z kuchni zabierając po drodze naleśnika.

* Perspektywa Harrego *

Zapukałem do drzwi pokoju dziewczyny. Odpowiedziała mi głucha cisza. Nacisnąłem klamkę i powoli wszedłem do pomieszczenia. Victoria siedziała skulona na łóżku i mocno trzymała jakieś zdjęcie.
-Vici, co się stało?- usiadłem koło niej. Popatrzyła na mnie, ale po chwili wbiła swój wzrok w zdjęcie, które nadal kurczowo trzymała w swoich dłoniach.
-Obiecasz, że nikomu nie powiesz?- spytała niepewnie. Jej głos drżał, a po policzku spłynęła ledwo zauważalna łza.- Nawet w tedy kiedy uznasz to za najbardziej racjonalne wyjście?- wbiła we mnie wzrok i czekała na odpowiedź.
-Nie powiem.- upewniłem i czekałem na wyjaśnienia.
-Jak miałam piętnaście lat mój ojciec zmarł, moja mama nie dawała już sobie rady, chodziła do psychiatry i brała leki, ale to nic nie pomagało. Lekarze tego nie widzieli, mówili, że jej stan psychiczny się polepszył. Jednak ja widziałam, że coś jest nie tak. Ten ból w jej oczach...- Znów tempo spojrzała w trzymany przez siebie obrazek.- Kilka dni później popełniła samobójstwo.- wytarła spływające po jej twarzy łzy.- W swoje szesnaste urodziny trafiłam do domu dziecka, fajny prezent, nie? Tam poznałam Maxa.- uśmiechnęła się smutno.- Zakochaliśmy się. Codziennie przychodził do mojego pokoju, mogliśmy gadać godzinami, niestety miał też dużo innych obowiązków. Kiedy skończyłam osiemnaście lat postanowiłam, że wyprowadzę się z domu dziecka. Zamieszkałam razem z Maxem.- przez jej ciało przeszedł dreszcz, a na twarzy pojawił się grymas.- Wszystko było dobrze gdyby nie ten jeden wieczór. Wracał z pracy, obiecał, że zabierze mnie w miejsce, którego nigdy nie zapomnę. Ufałam mu. Jaka ja byłam głupia.- podniosła lekko głos, a na jej twarzy pojawiła się pogarda.- Wsiadłam do tego cholernego samochodu! Do tego się jeszcze cieszyłam, że spędzimy w końcu razem czas.- Po policzkach strumieniami spływały słone krople. Było mi jej tak strasznie żal, ale chciałem dowiedzieć się prawdy.
-Gdzie cię zawiózł?- chciałem jak najszybciej dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.

* Perspektywa Louisa *

Siedzieliśmy na sofie w salonie. Chłopaki włączyli jakiś film, ale szczerze nie interesowałem się nim. Moje myśli cały czas wracały do obrazu smutnej brunetki. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Liama.
-Louis wszystko ok?- spojrzał na mnie niepewnie.
-Tak, dobrze.- dopiero teraz zauważyłem, że wszyscy się na mnie patrzą. Spuściłem wzrok na dywan. Wiedziałem, że domyślają się o czym myślę. Tą niezręczną ciszę przerwał krzyk i głośny huk dochodzące z góry. Spojrzeliśmy się z chłopakami po sobie po czym wręcz rzuciliśmy się na schody prowadzące do pokoju Victorii. Jako pierwszy do drzwi dopadł się Liam. Otworzył je, a naszym oczom ukazała się rozbawiona brunetka i Harry leżący na podłodze.
-Co tu się stało?- Liam z niedowierzaniem wpatrywał się w tą dwójkę.
-Niccc- dziewczyna znacznie przedłużyła. Wiedziałem, że coś jest nie tak.
-Ja ci dam nic!- Harry gwałtownie wstał z podłogi i podszedł do dziewczyny.- To był spisek! Zrobiłaś to specjalnie!- próbował być poważny, ale widziałem, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu.
-Nie prawda! Nie moja wina, że wystraszyłeś się ptaka.- zaśmiała się dźwięcznie.

* Perspektywa Victorii *

-Nie prawda! Nie moja wina, że wystraszyłeś się ptaka.- zaśmiałam się z miny loczka.
-Kevin?! Gdzie?!- wrzasnął Louis. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Jaki Kevin? To jest Barbara.- zza łóżka wyciągnęłam moją przyjaciółkę.
-Zabierz to!- pisnął Harry, a ja znowu wybuchłam śmiechem.
-Uspokój się Styles. To jest tylko wypchany gołąb, a ty się boisz jakbyś właśnie ducha zobaczył.- przewróciłam teatralnie oczami.
-Poczekaj!- krzyknął Louis i zniknął za drzwiami. Po chwili z wielkim bananem na twarzy wszedł do pokoju.
-Co ty knujesz Tomlinson?- podniosłam jedną brew i przyjrzałam się uważnie chłopakowi.
-Ja? Nic.- uśmiechnął się niewinnie.- Przyniosłem tylko dla twojej Barbary towarzystwo.- pokazał mi wypchanego gołębia, takiego jak mój.- Poznaj... Kevina.- zwrócił się do mojego ptaka i zaczął machać ręką w której trzymał swojego.
-Barbara chyba go lubi.- uśmiechnęłam się do bruneta i usiadłam na łóżku.
-Kto by go nie lubił? Jest towarzyski, miły, przystojny, zabawny. Dokładnie tak jak jego właściciel.- usiadł koło mnie i uśmiechnął się pięknie, chwila, co? Jakie pięknie? Stop, Vici opanuj się i to teraz!
-I jeszcze jaki skromny.- zaśmiałam się.
-Wiecie, może na chwilę przestaniecie gadać o tych gołębiach? Harry nam tutaj zaraz zemdleje.- zaśmiał się Zayn. Oboje spojrzeliśmy na loczka który cały blady siedział w koncie pokoju i powtarzał w kółko ''to tylko wypchany gołąb''. Jednocześnie wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.
-Dobra Louis idziemy do salonu, Harry w tym czasie będzie miał chwilę żeby dojść do siebie.- ruszyłam w stronę wyjścia, a za mną posłusznie podreptał szatyn.
-To może jakiś film?- zaproponował kiedy siedzieliśmy już na kanapie. Pokiwałam twierdząco głową. Poszłam do kuchni po jakieś przekąski i picie, w tym samym czasie Tommo wybierał jakiś film. Wróciłam do salonu i położyłam swoje zdobycze na stole. Przyglądałam się chłopakowi grzebiącemu w pudełku z płytami.- Może to?- pokiwał mi przed nosem opakowaniem. I, że Cię nie opuszczę.
-To mój ulubiony.- przed oczami stanął mi obraz kiedy jako czternastolatka wyprawiłam piżama party i zaprosiłam moje najlepsze przyjaciółki. Oglądałyśmy właśnie ten film. Louis przysiadł się koło mnie i na pilocie włączył Play. 


Przez większą część filmu płakałam. Może znałam już na pamięć każdy jego fragment, ale nadal mnie rozczulał. Spojrzałam na chłopaka. Też płakał. Przysunęłam się bliżej Louisa i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Od razu zwróciłam uwagę na piękny zapach jego perfum. Uśmiechnęłam się pod nosem i znów spojrzałam na telewizor. Nie potrafiłam jednak się na nim skupić, cały czas czułam na sobie wzrok bruneta. Podniosłam głowę do góry i zatopiłam się w jego niebieskich tęczówkach. Uśmiechnęłam się i mocniej wtulając w chłopaka skupiłam się na końcówce filmu.
-Wiesz Victoria, bo ja...- jego wypowiedź przerwał donośny dzwonek do drzwi. Wstał z kanapy i poszedł żeby je otworzyć. Moja ciekawość wzięła górę i poszłam zobaczyć kto to. Przed wejściem stała ładna, uśmiechnięta brunetka.
-Cześć, jestem Eleanor.- wystawiła w moją stronę rękę. Od razu ją uścisnęłam i jednocześnie spojrzałam pytająco na Louisa.- Ty pewnie jesteś Victoria.- ciągnęła swoją wypowiedź.- Lou mi dużo o tobie opowiadał, z resztą reszta chłopców też.- kim ona do diaska jest?! To jedno pytanie cały czas krążyło w mojej głowie. Brunet spojrzał się na mnie błagalnie. I co ja mam tutaj zrobić?
-Hej, tak to ja. Lou też o tobie opowiadał.- odwzajemniłam uśmiech. Nagle zaczęło mi coś świtać w głowie. Liam mi opowiadał, że Louis ma dziewczynę, której na imię Eleanor. Wyjechała na jakiś czas z Londynu z powodu rodziców.- Ciągle gadał jak to za tobą tęskni i w ogóle.- wymyśliłam na poczekaniu, bo szczerze? Gdyby nie reszta zespołu teraz bym pewnie stała i gapiła się na nią jak idiotka i zachodziła kto to jest.- Ale nie będziemy tak stać w progu, nie wiem co ty w nim widzisz? Nie dość, że tylko stoi i się gapi zamiast porządnie przywitać się ze swoją dziewczyną, to jeszcze jej nie wpuszcza do domu.- zaśmiałam się.
-No wiesz... miłość jest ślepa.- zawtórowała mi. Dziewczyna ściągnęła kurtkę i buty po czym skierowaliśmy się w trójkę do kuchni żeby zaparzyć herbaty i porozmawiać.
-Więc, czym się zajmujesz?- zaczęłam rozmowę.
-Jestem modelką.- uśmiechnęła się delikatnie.
-Nie dziwię się. Jesteś naprawdę ładna.- upiłam łyk gorącej cieczy.
-Dziękuję.- zarumieniła się.- Ty też jesteś śliczna. Twój chłopak jest szczęściarzem.- mój dobry humor prysł jak bańka mydlana. Szczerze? Nadal kochałam Maxa, mi samej wydaje się to dziwne po tym wszystkim co mi zrobił, ale nie potrafię zamaskować uczuć do niego.
-Mój chłopak wyjechał z miasta.- skłamałam. Spuściłam wzrok na swoje jakże interesujące trampki.- Tęsknię, nawet bardzo, ale wiem, że musiał to zrobić. Ktoś go do tego namówił. Nie chciał tego. On mnie kocha, tak.- mówiłam teraz prawdę, wszystko to co myślę. Tęsknię za nim i to strasznie, nadal go kocham i szczerze wierze w to, że nie zrobił tego wszystkiego z własnej woli. Po policzku spłynęła mi samotna łza, którą szybko starłam.
-Jejku, tak mi przykro. Musi ci być strasznie kiedy nie możesz się do niego przytulić, kiedy wiesz, że jest daleko od ciebie.- super. Dziewczyno, nie pomagasz.
-Tak, ale w tedy myślę o tym dlaczego go tutaj nie ma i mi przechodzi.- westchnęłam.- Wierzę, nie wiem to, że ma tego jakiś powód, że nie chce mnie krzywdzić, że nadal jestem dla niego ważna...i...i...- moje emocje wzięły górę, schowałam twarz w dłonie. Płakałam. Nie potrafię się powstrzymać. Tak bardzo bym chciała żeby mi wytłumaczył dlaczego się to stało.
-Ej Victoria, co jest?- do moich uszu doszedł zmartwiony głos Nialla. Otarłam szybko łzy i spojrzałam na patrzącego się na mnie z niepokojem chłopaka.
-Nic.- rzuciłam oschle i wyszłam z kuchni. Skierowałam się do pokoju w którym tymczasowo ''urzędowałam''. Było mi strasznie głupio jak potraktowałam blondyna. On się o mnie martwił, a ja go tak zbyłam. Usiadłam na swoim łóżku i kolejny raz tego dnia spojrzałam na zdjęcie. Byliśmy w tedy tacy szczęśliwi, a teraz nie dość, że moi rodzice nie żyją to jeszcze na dodatek nie wiem co się dzieje z moim młodszym bratem. Tak bardzo bym chciała go teraz przytulić, powiedzieć jak bardzo za nim tęskniłam i żeby było już wszystko dobrze. Niestety, życie nie jest takie kolorowe, a może tylko ja dostałam takiego kopa od rzeczywistości? Usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche ''proszę''. Do pomieszczenia wszedł Harry. Tylko on wiedział całą prawdę. Podszedł do mnie niepewnie, a ja wstałam gwałtownie i wtuliłam się w chłopaka.
-Vici, co się stało?- szepnął mi na ucho. Oderwałam się od Hazzy i spojrzałam w jego oczy.
-Wspomnienia Harry, to wszystko mnie przerasta. Chyba już nie będę zdolna o tym wszystkim zapomnieć. Ja... jak rozmawiałam z Eleanor, dziewczyną Louisa. Zdałam sobie sprawę, że ja nadal kocham Maxa. Nie wiem dlaczego, po tym co się stało powinnam go szczerze nienawidzić, ale tak nie jest.- Gorzkie łzy spływały po moich policzkach. Znów usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam jak ktoś, a dokładniej Hazza przytula mnie mocno do siebie.
-Wiesz Victoria? Często jest tak, że nie wiadomo jak się staramy przysłonić człowieka tymi wszystkimi okropieństwami które nam się zdarzyły z jego strony, nie udaje nam się bo cały czas pamiętamy te dobre, i to jak byliśmy przy tej osobie szczęśliwi. Lecz przychodzi taki moment w życiu, że o wszystkim zapominasz, o tych dobrych i złych rzeczach, a wiesz dlaczego?- pokiwałam przecząco głową.- Bo poznajesz nowych ludzi przez których na nowo czujesz się potrzebnym, akceptowanym, kochanym...- ostatnie słowo szepnął.
-Dziękuję i wiesz co? Ja już chyba znalazłam takiego kogoś, a nawet i kilka ktosiów.- uśmiechnęłam się, co oczywiście odwzajemnił. Pogładził mnie po policzku i czule spojrzał mi w oczy.
-Prześpij się Victoria, dużo dzisiaj przeszłaś. Zasługujesz na odpoczynek.- pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Wstałam z łóżka i biorąc jakieś krótkie szorty i kolorową bluzkę powędrowałam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i usnęłam.

* Perspektywa Harrego *

Zszedłem do salonu, gdzie siedziała reszta. Musiałem szybko coś wymyślić. Wiedziałem, że będą się wypytywać o czym rozmawialiśmy w jej sypialni.
-Biedna Victoria, musi strasznie tęsknić za nim skoro aż się popłakała kiedy tylko o nim wspomniała.- usłyszałem wypowiedź Eleanor. Schowałem się za ścianą. Chciałem usłyszeć co jeszcze mają na ten temat do powiedzenia.
-Nie wiedziałem, że ona ma chłopaka. Nigdy nic o nim nie wspominała.- powiedział niewyraźnie Niall zapewne właśnie coś jadł.
-Może nie chciała o tym wspominać i już. Jak się za kimś tęskni to nawet mała wzmianka o nim może wywołać smutek. Pewnie chciała pokazać, że wszystko jest ok i, że jest silna.- oczywiście Daddy musi znaleźć jakieś racjonalne wyjaśnienia.
-Pewnie masz rację. No nic. To kto jest głodny?- Louis szybko zmienił temat i ruszył w stronę kuchni. Wyłoniłem się zza ściany i wszedłem do salonu. Wszystkie spojrzenia były skierowane w moją stronę. Wymyśl coś Styles, przecież jej obiecałeś.
-I co dowiedziałeś się czegoś?- jako pierwszy odezwał się Liam kierując w moją stronę pytające spojrzenie.
-Głównie to płakała i mówiła, że na pewno nie zrobił tego specjalnie.- wzruszyłem ramionami siadając na fotelu.- Kazałem jej się przespać. Wyglądała na wykończoną.- powiedziałem szybko nie czekając na kolejne pytania.
-To dobrze. Niech śpi.- podsumował Zayn. Wszyscy powrócili do normalnych rozmów. No prawie wszyscy, cały czas nie mogłem uwierzyć w to co ona powiedziała. Nadal go kocha. Taką świnię, która zrobiła jej tyle okrucieństw. Bez słowa wstałem i skierowałem się do swojego pokoju. Nie miałem ochoty na nic więcej niż prysznic, ciepłe łóżko i sen.
_________________________________________________________________________________

No czeeeść ;)
Na początek chciałam was bardzo przeprosić. Wiem, że mówiłam iż rozdział pojawi się 16.01. ale wynikły pewne komplikacje w związku z czym nie mogłam go dodać, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Rozdział jest jaki jest. Tej perspektywy Harrego na końcu miało nie być ale postanowiłam, że zrobię trochę dłuższy rozdział. Jeszcze raz przepraszam. Następny rozdział? Jak będę miała pomysł na część dalszą. Jak macie jakieś propozycje to piszcie w komentarzach.
Koffam was :*

2 komentarze: